Grenlandia i przygodowy powrót

Wydawać by się mogło, że najlepsze przygody przeżyliśmy na trasie. Zostały nam jednak dwa dni zapasowe, których nie wykorzystaliśmy podczas przejścia. Co wtedy robiliśmy? Rozbiliśmy się kilka kilometrów przed miastem. Po to, aby dojeść zapasy i mieć cały kolejny dzień na świętowanie. Szczęście i humory nam dopisywały. Pierwszy asfalt i zabudowania wręcz nas ekscytowały. Samochody, cywilizacja, ludzie. Gdy już byliśmy w mieście, zrobiliśmy sobie pamiątkowe zdjęcie. Dołączył się do nas Joe, z którym nie raz mijaliśmy się na trasie. Idziemy w stronę portu, aby 'zaliczyć’ ocean i w ten sposób całą trasę, wiodącą od lodowca do oceanu. Po drodze … mijamy cukiernię i nie mogliśmy się jej oprzeć. Co to była za zapachy, widoki, ciastka. Mimo że fanem słodkiego nie jestem, to nie mogłem się opanować. Jedliśmy oczami, wybór padł na eklera. I to nie byle jakiego. Bo w polewie czekoladowej, z kremowym nadzieniem z bitej śmietany i sokiem malinowym. … Czytaj dalej Grenlandia i przygodowy powrót